Strona:Biblioteczka Uniwersytetów Ludowych 28.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się schylić nie chce, aby go podjął. Pod różnemi postaciami do wszystkich waszych panów udawałem się: zawsze ta sama odpowiedź; przebrzydłe domatorstwo, nałogowe lenistwo. Byłem u Radziwiłła, wojewody wileńskiego; mówiłem, błagałem: jedź do Warszawy! zajmij się rządem! Cała Litwa twoja! ratuj ojczyznę!... Aż płakał, tak się rozczulił: ja z tobą pójdę, powiedział, a niech ojczyzna będzie cała. — Ale tu nie idzie o ofiary z majątku, lub narażanie życia; siedź w Warszawie i zajmuj się rządem. Oto wiesz, com wycisnął nakoniec? — Panie kochanku, ja będę w Warszawie rządził, a mnie P. Michał Rejten w Nalibokach wszystkie moje niedźwiedzie wybije? — Udałem się do wojewody kijowskiego. Pan obszernych włości i coby je chętnie dla ojczyzny poświęcił; ale, uczciwszy uszy, jakże tu siedzieć w Warszawie, kiedy to człowiek przywykł po kilka dni ciągle z panem miecznikiem ciesielskim pić w Szorstynie, kiedy pani wojewodzina, siedząc w Krystynopolu, myśli, że mąż folwarki objeżdża? — Byłem u Sapiehy kanclerza. Nie może! Kocha ojczyznę, ale rządząc nie można mieć procesorów, a jakże żyć bez konferencyi[1] codziennych prawie z jurystami?[2] — A pan Mniszek, marszałek wielki koronny, kocha ojczyznę, ale bała, bała, jak zasiądę w Warszawie, kto będzie w Dukli dyspozytorów[3] uczył gospodarstwa i co sesyi[4] do roboty napędzał? — A pan kra-

  1. konferencya — narada, posiedzenie.
  2. jurysta — prawnik.
  3. dyspozytor — oficyalista w majątku.
  4. sesya — narada, posiedzenie.