Strona:Benedykt de Spinoza - Dzieła Tom II.djvu/465

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

§ 18. Z tego, cośmy wykazali w Rozdziale niniejszym, staje się widocznym, że w stanie naturalnym niema winy, czyli że jeżeli kto zawinia, to tylko względem siebie samego, a nie względem kogość innego. Wszak nikogo nie obowiązuje prawo natury do tego, aby dbał o dobro innego, jeżeli tego nie chce, i aby uważał za dobre lub złe coś innego, aniżeli każe mu jego usposobienie. Prawo natury nie zabrania wogóle niczego, prócz rzeczy niewykonalnych (ob. §§ 5 i 8 Rozdz. niniejszego). Tymczasem winą jest czyn, który nie może być wykonany prawnie. Gdyby ludzi obowiązywał ustrój natury do kierowania się rozumem, to wszyscy z konieczności kierowaliby się nim. Wszak ustrój natury jest ustrojem boskim (według §§ 2 i 3 Rozdz. niniejszego), jaki Bóg zaprowadził z tą samą wolnością, z jaką istnieje, i który dlatego wynika z konieczności natury boskiej (ob. § 7 Rozdz. niniejszego), a skutkiem tego jest wieczny i nie może być pogwałcony. Jednakże ludzie kierują się przeważnie popędami bez rozumu, a mimo to nie zakłócają porządku natury, lecz stosują się do niego z konieczności. A dlatego człowieka ciemnego i popędliwego prawo natury taksamo nie obowiązują do mądrego urządzenia swego życia, jak nie obowiązuje chorego, aby miał zdrowe ciało.

§ 19. A więc o winie może być mowa tylko w państwie, gdzie na podstawie całokształtu prawa państwa ustala się, co jest dobre a co złe, i gdzie nikt (według § 16 Rozdz. niniejszego) nie postępuje prawnie, jeżeli nie stosuje się do uchwały, czyli zgody powszechnej. To bowiem (jak powiedzieliśmy w § poprzednim) jest winą, co nie może stać się prawnie, czyli czego prawo zakazuje; posłuszeństwem zaś jest stałość woli w spełnianiu tego, co jest dobre według prawa i co spełniać należy według uchwały powszechnej.

§ 20.Przywykliśmy jednakże do tego, aby nazywać winą także to, co się czyni wbrew wskazówce zdrowego rozumu, a posłuszeństwem stałość woli w umiarkowaniu popędów według przepisu rozumu. Nie miałbym zgoła nic prze-