Strona:Bartek Łatka czyli Jak to Żyd po śmierci zrobił testament.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— „Przikąszcie sobie majstruniu — ja tego nie będę rachować, bo ja was zawsze bul duże kochał, ja do was mam zaufanie jak do rodzonego brata.“
Bartek Łatka wypił drugi kieliszek wódki i pchając w gębę spory kawał chleba, pyta ciekawie:
— „No gadajcież, co wam takiego?“
Żyd pokiwał głową i potargał się za brodę:
— „Aj waj, majstruniu — powiada — wielkie mam nieszczęście. Ja wam będę powiedzieć wszystko, bo wy mnie wyratujecie z tego kalamacyi. Widzieliście sami: przy mnie mieszkał mój teść Srul, ja jemu dogadzował we wszystkiem, bo on ma jeszcze drugiego żęcia, a tylko jednego murowanego kamienica na podgórzu, on obiecował mnie zapisać całego kamienica, a drugiemu żęciowi Szmulowi, co jest wielki lajdak, a ganew, a szwarce jur, nie miał już dać ani pół feniga. Ja jego wyżywił, ja jemu dawał wszystkiego i ciągle ja jemu gadał: Srulu! róbcie testament. A on zawsze: ny, ny, jeszcze czas do tego, ja jeszcze nie będę wyciągać nogów. Ny, ja się tem kontentował, ny i