Strona:Balowe pantofelki.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   18   —

i oczekiwał po ostatniej nocy rezultatu czuwania żołnierza. Był pewny, że głowa jego, jak i innych padnie pod uderzeniem miecza i dziwnie jakoś tym razem było mu przykro. Coś go ciągnęło do tego biedaka żołnierza, co walczył w obronie ojczyzny, gotów był za nią poledz i oto padnie jak kłos ścięty za dziwactwa królewskich córek.
Ale cóż było robić? Książęta oddawali swe głowy pod miecz katowski, oszczędzać więc i jego nie można...
Nadszedł ostatni wieczór, żołnierz leżał niby uśpiony, a królewne naśmiewały się z niego, że nazajutrz będzie miał głowę ściętą...
Żołnierz, jak i poprzednio, wymknął się za niemi cichutko, włożywszy na siebie swój płaszcz niewidzialny.
Tym razem znów urwał po gałęzi z drzew srebrnych i złocistych, i zabrał