Strona:Bajka o człowieku szczęśliwym.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mności i kolejne świata przemiany. A noc ona jednostajniejsza to je ukróca, to wydłuża. Owoż tak dzień każdy urządzić należy, iżby streszczał w sobie dni cały szereg i wchłaniał a wypełniał życie. Pakuwjus, co przez los był Syrją zawładnął, kiedy winem i owemi stypami święcił sobie objaty, tak od biesiady w łożnicę bywał noszony, iż mu wśród oklasków pacholąt w zgodne to śpiewano głosy: βεβίωκε, βεβιωκε — i tak się żadnego dnia w grób składać nie zaniedbywał. Co ze złego tenże czynił sumnienia, w dobrem my czyńmy, a do snu iść mający, mówmy weseli i niezatroskani: Vixi et quem dederat cursum fortuna peregi. A jeśli nam Bóg dzień jutrzejszy dorzuci, weseli przyjmiemy. Ów-ci jest najszczęśliwszy i samego siebie posiadacz bezpieczny, kto jutra bez niepokoju wygląda. Ktokolwiek powiedział: Przeżyłem, — do niespodzianego codziennie zysku się budzi.
Aliści pora mi list już zakończyć. Tak, rzeczesz, bez nijakiego dla mnie gościńca przybędzie? Nie obawiaj się, przynosi-ć nieco z sobą; jakoż rzekłem: nieco? — wiela. Cóż przedniejszego bowiem nad ten głos, który mu k'tobie zanieść poruczam: Źle jest żyć pod przymusem,