Ta strona została uwierzytelniona.
I tak sobie swobodnie
Żył w ogromnym tym borze.
Długo trwało to szczęście.
Chłopak wyrósł nie lada,
Już się czytać nauczył
Z abecadła od dziada.
Różne pieśni nabożne
Nucił sobie z książeczki,
Czasem także z krakowska
Śpiewał świeckie piosneczki.
Aż się żebrak kulawy
Po raz drugi ożenił,
I odrazu się cały
Los Frankowy odmienił.
Zła macocha — niecnota
Ledwo weszła do chaty,
Rozpędziła chłopczynie
Rój przyjaciół skrzydlaty.