Strona:Baśń o dobrej wróżce (1935).djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —

miętajcie, nie opowiadać im kłamstw i nie pić żadnego innego napoju, jak tylko wodę bieżącą, bo wpadniecie w moc króla wróżek.
Mówiąc to, włożyła im do koszyczka ciastek i sera i, pożegnawszy czule, wyprowadziła na ścieżkę.
Dzieci szły i szły dni całe, w nocy zaś układały się pod drzewem i, zasnąwszy trochę, znów biegły. Siódmego dnia przyszły do siedziby kruków i ujrzały swych zaczarowanych ojców, zajętych sadzeniem żołędzi. Włosy ich i brody sięgały połowy postaci, ręce były zczerniałe od kopania, a aksamitne płaszcze, w których wyruszyli ze swych majętności, poszarpane były w strzępy.
— Tatusiu, drogi tatusiu! — wołały nieszczęśliwe dzieci — wracaj do zamku, zabieraj nas z sobą...
— Nie mamy ani zamków, ani nikogo... Na całym świecie są tylko dęby żołędzie — odpowiadali ich ojcowie.