Strona:Baśń o dobrej wróżce (1935).djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —

— Cóż słychać, dobry kruku?
— Nic wielkiego. Zauważyłem tylko, że po jakichś stu latach żaden z ludzi żyjących przedrzeć się przez ten las nie będzie w stanie, a pożywienia i mieszkań nam nie zbraknie. Bo oto, król wróżek rzucił czar na dwóch wielkich panów, którzy przybyli tutaj, aby zobaczyć staruszkę, z własnych włosów przędzę snującą. Król wróżek, mszcząc się za to, że owi panowie corocznie kazali wyrąbywać dużo dębów na opał dla ubogich, zaczarował ich tak, że zapomnieli o wszystkiem: o swej majętności i zamkach, o dzieciach swych i poddanych. Jedną tylko zajęci robotą: sadzeniem dębów, nie ustają w tym trudzie i nie przestaną, dopóki ktoś nie zdoła ich powstrzymać przed zachodem słońca; wtedyby tylko czar opadł i powróciliby do domu.
— Nie odważy się na to nikt — odpowiedziała wróżka — król wróżek jest