Strona:B. Ostrowska - Narodziny bajki.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Grzybek.  Tańcujecie tak wesoło,
I mnie weźcież w wasze koło!
Jestem sobie borowiczek,
Co za ciasny ma staniczek,
A kapelusz za głęboki
Opada mi aż na oki.
Źle mi! obie moje nóżki
Tak zaszyte są w pieluszki,
Że jak z jedną muszę skakać,
Aż mi chce się siąść i płakać.

Chór
kwiatków.  
Odejdź, grzybku! — a ty co!
Tutaj same kwiatki są!

Grzybek.  Nie, ja też idę w tany,
Bom był także zerwany.
Rozdeptali mię w trawie,
Więc dziś z wami się bawię!

Groszek.  Nie gniewaj się, grzybku biedny!
Wszyscyśmy z rodziny jednej.
Ja rozumiem, że ci trudno,
Bo sam, patrz, — mam postać cudną,
Mam skrzydełka, jak motyle,
A daremnie w lot się silę.
Tyle, że się w górę pnę
I ku słońcu wonią tchnę!

Grzybek.  Kto ty jesteś, kwiatku, mów!
Dobroć pachnie z twoich słów.