Strona:Bô Yin Râ - Księga miłości.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jako prawdziwi synowie ziemi śniąc o szczęściu, byli po wsze czasy solą ziemi“! —

Już wnuki nasze nie będą znać więcej tych dni ślepego obłędu, kłoniących się ku końcowi, choć ostateczny koniec wydawać się może jeszcze daleki. Co więcej, nie potrafią oni już zrozumieć tego stanu chorobliwego umysłów, na modłę których odbywają się dziś tańce obłędne. — Tych umysłów, co w uwikłaniu ciemnych mocy, którym się same oddały, otwierają głupocie drzwi i wrota, jak gdyby człowiek“ był tylko biednem zwierzęciem ziemi, znacznie biedniejszem, niż wszystkie inne zwierzęta ziemi, do których sam się zalicza, póki nie wie, że jest furtą zbawienia dla człowieka ducha, że najwyższa postać miłości dała mu