Strona:Autobiografia w listach (Eliza Orzeszkowa) 010.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi dawano błękitną, chciałam różowej. Raz zalewałam się łzami dlatego, że nie założono koni w mój ulubiony sposób, przestając pomnieć, że trzeba będzie mężnie cierpieć za ojczyznę. Bardzo lubiłam pochwały, chętnie popisywałam się ze wczesnemi umiejętnościami memi: biegłością we francuszczyźnie, erudycyą historyczną, wyszywaniem na kanwie wszelkimi możliwymi ściegami. Lubiłabym też zapewne, gdyby chwalono moje utwory literackie, ale chwaliła je tylko siostra i jedna z nauczycielek; inni nie zwracali na nie uwagi, może dlatego, że matka nasza nie była im przychylną...
Tyle tylko o tej epoce życia — od lat mniej więcej 5-ciu do 10-ciu, zakończonej śmiercią mojej jedynej siostry, Klemusi, i oddaniem mię na pensyę pp. Sakramentek warszawskich. Dlatego na tę pensyę, że się na niej wychowały dwie blizkie krewne mojej matki. Tam przepędziłam pięć lat, wywożąc z klasztoru na całe życie wspomnienie miłe i wdzięczne. Nauki były małe, ale strona moralna wysoka i czysta. To oddało mi w przyszłości usługi ogromne, ustrzegło przed wielu rafami tej strasznej rzeki, którą częstokroć bywa życie. Bazgrałam na pensyi wiele i prozą i wierszami, nauka, jaka tam była, wydawała mi się łatwą zabawą, trochę miałam biedy z koniugacją niemiecką, ale to tylko dlatego, że niemczyzny wogóle nie lubiłam. Co lubiłam, tego uczyłam się jednym haustem, wpadając w zdumienie na widok mozołów i utrapień koleżanek. Na bazgranie wiele czasu zostawało, lecz wkrótce miała zajść w niem kilkuletnia przerwa. W rok niespełna po powrocie z pensyi, w niespełna 16 lat życia, wyszłam za mąż. Dlaczego tak wcześnie? Nie mogę powiedzieć. Mnóstwa rzeczy, mówiąc o sobie, człowiek uczciwy powiedzieć nie może, bo nie jego tylko tyczą się, lecz i innych. Używać tatuażu dla upiększenia siebie — nieładnie, ale dla oszpecenia innych — nie wolno. Dlatego przeskakuję dużą i ważną część mego życia i w drugiej części tego pisania ukażę się już Panu — autorką.
Ale tę drugą część wyślę osobno, a tę posyłam teraz, jako znak życia, aby mię Pan nie posądzał dłużej o zaniedbanie w spełnieniu przyrzeczenia.
Racz Pan najłaskawiej oznajmić mi dwoma słowy, czy kartki te doszły Pana i czy na cokolwiek się przydadzą, a ja tymczasem pisać będę dalsze.

Z wysokim szacunkiem
El. Orzeszkowa-Nahorska.