Strona:Autobiografia Salomona Majmona cz. 2.pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jając przypadkowe modyfikacje, naród żydowski jest, podług mnie, — pod pozorami teokracyi wiecznotrwałą arystokracją. Mianowicie uczeni, którzy stanowią szlachtę, tego narodu, zdobyli sobie od wielu stuleci, jako ciało prawodawcze, takie poważanie u pospolstwa, że mogą z niem czynić wszystko co zechcą. Coprawda, ten wysoki szacunek jest naturalną daniną, którą wszelka słabość winna jest sile. Bowiem, ponieważ naród podzielony został na tak nierówne stany, mianowicie: na stan prostaków i uczonych, ponieważ pierwsi, na skutek spowodowanego wielu wypadkami złego położenia politycznego, są w najwyższym stopniu nieuświadomieni, nie tylko co do wartości wszelkich pożytecznych sztuk i nauk, ale nawet i co do praw własnej religii, od których ma być zawisłem ich wieczne dobro (za grobem), — to zmuszeni są oni wykładanie pisma św., wywodzenie wynikających zeń praw religijnych i prawidła ich stosowania do wypadków poszczególnych pozostawić całkiem ciału uczonych, które utrzymują na koszt własny. Owi zaś uczeni luki w swojej znajomości języka, oraz brak rozumnej egzegezy, usiłują zastąpić własnym geniuszem, dowcipem i bystrością. Trzeba przeczytać talmud z komentarzem Tosefta (dodatek do pierwszego komentarza Rabbi Salomona Izaaka), aby mieć pojęcie o wysokim stopniu wyrobienia tych talentów.
Produkty ducha są oceniane u nich nie według stopnia celowości i pożyteczności, ale wedle stopnia wymagalnego do sporządzenia ich talentu. Ten, który rozumie język hebrajski, obeznany jest wybornie z pismem świętem i nawet cały żydowski corpus juris posiada w głowie (co przecie nie jest drobnostką) — ma u nich bardzo mało estymy. Najwyższa pochwała, jaką raczą udzielić takiemu, brzmi: chamor nossa Sepharim t. j. osioł