Strona:Autobiografia Salomona Majmona cz. 2.pdf/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Próbowałem pierwszy zarzut odeprzeć, przytaczając, iż przyjaciół moich z góry uprzedziłem, że na skutek osobliwego wychowania, które otrzymałem za młodu, czuję niechęć do wszelkich interesów i posiadam skłonność tylko do spokojnego spekulatywnego życia, co zadawalnia mój pociąg naturalny, jako też może mi dać środki utrzymania się w pewien sposób (udzielanie informacyj i t. p.).
Co się tycze drugiego punktu — ciągnąłem — to owe poglądy i systematy są albo prawdziwe, a w takim razie nie mogę pojąć, jak poznanie prawdy stać się może szkodliwem; albo są fałszywe — a w tym wypadku należy je przedewszystkiem obalić. Udzieliłem ich zresztą li tylko panom A. B. C. D, którzy są przecie ludźmi oświeconymi i postawili się po nad wszelkie zarzuty. A zatem nie jakaś mniemana szkodliwość moich teoryj, a poprostu niezdolność owych panów do ich rozumienia i chęć uniknięcia tego kompromitującego wyznania sprawia, iż tak bardzo rozsrożyli się przeciwko mnie.
Co się zaś tyczy trzeciego zarzutu, to powiadam Panu poprostu, panie Mendelsohn: wszyscy jesteśmy Epikurejczykami. Moraliści mogą nam tylko przepisywać reguły mądrości t. j. użycie środków do osiągnięcia danych od natury celów, lecz nie mogą nam narzucać samych celów.
„Wszelako widzę dobrze — dodałem w końcu — że powinienem wyjechać z Berlina. Dokąd? — wszystko jedno!“
I po tych słowach pożegnałem Mendelsohna. Dał mi on na drogę nader pochlebne świadectwo co do moich zdolności i talentów i życzył mi szczęśliwej podróży.
Pożegnałem także moich innych przyjaciół i po-