Strona:Autobiografia Salomona Majmona cz. 1.pdf/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale moje amazonki — mam tu na myśli teściowę i żonę — zaufane w swojej odwadze, pozostały same w domu. Przez całą noc hałasowano. W tej samej izbie, gdzie książę spoczywał, rąbano drwa, gotowano i smażono. Wiedziano bowiem, że gdy książę spał, mogła go zbudzić chyba tylko trąba Sądu Ostatecznego.
Dobudzono go się nazajutrz rano. Obejrzał się i nie wiedział, czy ma własnym oczom wierzyć, iż znajduje się w nędznej szynkowni nierozebrany w brudnem łożu, na którem mrowiły się pluskwy. Jego kamerdynerzy, paziowie i murzyni oczekiwali rozkazu; zapytał, jak się tu znalazł, na co zameldowano mu, że Jego Książęca Mość wczoraj wyprawił się w podróż do M..., w tem miejscu jednak użył wytchnienia; natomiast świta wyprzedziła go tymczasem i już zapewnie obozuje w M.
Podróż księcia do M... została natychmiast zaniechana i całe wojsko odwołane; wróciło też ono do rezydencyi w zwykłym uroczystym porządku. Księciu jednak podobało się zarządzić ogromną ucztę obiadową w mojej gospodzie. Wszyscy cudzoziemcy, którzy znajdowali się naówczas w mieście, otrzymali zaproszenie. Jedzono ze złotych serwisów — i niepodobna wyobrazić sobie dostatecznie kontrastu pomiędzy zbytkiem Azjatyckim i nędzą Lapońską, które panowały równocześnie pod jednym dachem.
W nędznej karczmie, której ściany sczerniały, jak węgiel, od dymu i sadzy, której belki podparte były niekształtnemi krągłemi klocami z drzewa, której okna zaopatrzone były resztkami rozbitych marnych szyb i wązkiemi patykami świerkowemi, oblepionemi papierem, — w tym dom u siedzieli książęta na brudnych ławach, przy jeszcze brudniejszym stole, i nakazywali