Strona:Autobiografia Salomona Majmona cz. 1.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jest nam wiadomy, objąć w całości, jako obraz. Dla rozumu np. nieskończony szereg liczb, który wzrasta według określonego prawa, jest tak samo objektem (które mu przez owo prawo przypisano cechy określone), jako szereg skończony, który wzrasta na mocy tego samego prawa. Natomiast dla wyobraźni ten ostatni będzie objektem — ale nigdy tamten, gdyż wyobraźnia nie jest w stanie objąć go w pełni, jak obejmuje szeregi skończone.
Ten pogląd natchnął mnie niedługo po przybyciu do Wrocławia pewną myślą, którą wyłożyłem w rozprawce, przedstawionej prof. Garve a jakkolwiek nie wiedziałem wówczas nic o istnieniu filozofii Kanta, myśl ta, jak się okazuje, stanowi główną jej podwalinę. Wyraziłem ją wówczas mniej więcej w ten sposób: metafizycy z konieczności wpadają w sprzeczność z samymi sobą. Prawo wystarczającej przyczyny, czyli prawo przyczynowości, według twierdzenia Leibnitza, (który w tej mierze powołuje się na próby Archimedesa z szalą wag) — jest tezą, zaczerpniętą z doświadczenia; otóż, wprawdzie doświadczenie mówi nam o tem, że „każda rzecz ma swoją przyczynę“ — lecz właśnie dlatego, że ma przyczynę każda rzecz, żadna nie jest pierwszą przyczyną t. j. taką, która już żadnej przyczyny nie posiada. Na jakiej więc zasadzie metafizycy z tego właśnie swojego twierdzenia ważyli się wyprowadzić wniosek o pierwszej przyczynie?!...
Znacznie później ten rzut myśli znalazłem rozwinięty w filozofii Kanta — tam, gdzie wykłada on, że kategorja przyczyny, czyli forma sądów hypotetycznych, używanych w zastosowaniu do zjawisk natury, przez co ich stosunek wzajemny określa się a priori, daje się rozciągnąć tylko na przedmioty doświadczenia w for-