Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Rana niebezpieczna! — mówił lekarz... Źle, bardzo źle!
— Chociażby niebezpieczna, — odrzekł gwałtownie signor Traventi... Musimy jechać natychmiast!
Drugi świadek księcia tymczasem sprowadził powóz. Lekarze obandażowali ranę, poczem na rękach wniesiono księcia do powozu. Książę de Carpegna ani na chwilę nie odzyskał przytomności; bezwładne jego ciało rozciągnięto na poduszkach powozu, a trzej włosi umieścili się dokoła.
Andiamo!
Powóz powoli ruszył...
Przyjaciele Marcelego spoglądali na odjeżdżających... Wieczór pierwsze cienie roztaczał dokoła nich.
— Panowie, — odezwał się wówczas lekarz francuzki, — uchylmy kapelusze przed tym karawanem!... Do Paryża przywiezie — trupa.

VIII.
Rozyna Savelli.

Zamyślony Marceli Besnard pozostał nieco w tyle. Gravenoire zbliżył się do niego.
— Piękny strzał, brawo!... Ale dziwny pojedynek! Przypomina mi fantazję poety ruskiego... Znasz «Wystrzał» Puszkina?
— Znam, — odpowiedział Marceli, który powoli przychodził do siebie... Pamiętam go dobrze... Zbezczeszczony zostaje ugodzony kulą przeciwnika i zemstę odkłada do sposobniejszej chwili... Ha, zobaczymy!
— Panowie! — zawołał baron, zapalając dwudzieste cygaro. Propozycja... Noc zapada, jesteśmy głodni! Gdybyśmy udali się do Maison d’Or uczcić zwycięzcę dobrą kolacją?!