Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czemuż się modlę?!... Wszakże ja nie wierzę!... Czyżbym nawet wierzyć mogła?
Oczy jej wydawały fosforyczne błyski: twarz miała wyraz rozpacznie zły... Bezwiednie prawie otworzyła szafkę z książkami i sięgnęła ręką po książkę, ale pierwszy ich szereg ominęła... Na pierwszem miejscu stały pobożne rzędy «Naśladowań Najświętszej Panny», «Różańców», «Dróg do śmierci pobożnej», « ekarstw przeciwko strachom śmiertelnym*. Wszystkie te dziełka w błyszczącej oprawie Marja-Anna odsunęła i wzięła staranie po za niemi ukrytą książkę: jakiś tom, wykradziony ze zbiorów hrabiego Besnarda. W bardzo wielu miejscach pozaginane stronice świadczyły, jak często musiano je czytać i odczytywać, jak wielu rozmyślań były przyczyną.
Przekonawszy się, że drzwi były zamknięte i zasuwka silnie je sprzęgała, Marja-Anna zbliżyła się do okna, usiadła na fotelu, otworzyła książkę na los szczęścia i zaczęła czytać:
«Zauważyłam, że siostra moja widocznie traciła zdrowie i coraz była niespokojniejszą. Chudła w oczach, policzki jej zapadły, chodziła krokiem niepewnym, mówiła głosem zamglonym. Pewnego dnia znalazłam ją we łzach tonącą u stopni krzyża. Ludzie, samotność, moja nieobecność, czy w dzień, czy w nocy — wszystko to ją niepokoiło, wszystko to trwogą napełniało jej serce. Mimowolne westchnienia wydzierały się z jej piersi; czasem, nie męcząc się wcale, ogromne odbywała spacery, czasem znów kilka kroków trudno jej było postąpić. Chwytała jaką robótkę i zaraz ją porzucała, otwierała książkę, a czytać jej nie mogła, zaczynała zdanie, którego nie kończyła, wybuchała nagle płaczem i uciekała do swego pokoju, ażeby się modlić».
Marja-Anna przestała czytać. Dreszcze ją przeszywały, policzki jej nagle poczerwieniały... I znów jej blade, głęboko osadzone oczy pałały.