Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tyle oddania się zasługiwało na nagrodę: w dniu nowego roku 1854 prokurator komisyj mieszanych został mianowany radcą stanu.
Ministrowie nowego cesarstwa sądzili niewątpliwie,, że stwarzają sobie oddanego sługę, i mylili się; wkrótce przekonać się mieli sposobność, jakiego to człowieka wywyższyli.
Wkrótce po tem odznaczeniu Besnarda rada państwa decydowała sprawę zatwierdzenia ustawy jakiejś instytutucji finansowej, która zapowiadała się jaknajgorzej: szło poprostu o zlegalizowanie monopolu. Jeden z bardzo wielkich dostojników, za swego uważany w pałacu Tuileryjskim, zepsuty i zepsucie siejący, zresztą minister, popierał projekt, a jakkolwiek starał się robić to bardzo ostrożnie, niepodobna było zamykać oczu na gościniec, jaki był nagrodą jego usiłowań. Rząd widocznie popierał ustawę, i rada, z niechęcią może, ale byłaby ją zatwierdziła, gdyby nie odezwanie się nagłe pana Besnarda, który wstał i te wyrzekł słowa:
— Mam za sobą dwadzieścia cztery lata praktyki sądowej. Otóż, do dziś dnia nie wiedziałem, czem może być w rzeczywistości publiczne szachrajstwo!
— Panie — zawołał prezydent Baroche — nigdy to zgromadzenie nie słyszało jeszcze czegoś podobnego!
— Odtąd będzie słyszeć — odrzekł hrabia i mówił dalej.
Projekt koncesji został odrzucony.
Zirytowana tym skandalem persona grata pałacu Tuileryjskiego, udała się ze skargą do cesarza, który rozkazał stawić się przed obliczem monarchy temu zbyt niezależnemu moraliście.
Obrona hrabiego Besnarda była krótką i suchą:
— Wasza cesarska mość raczyła powołać mnie do swej rady... żeby radzić, sądzę, a nie po to, żeby oklaskiwać.
Ztąd rozmowa przeszła na szersze pole. Hrabia Besnard dodał jeszcze: