Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Młody prawnik zapisał się do palestry paryzkiej i, jako adwokat, wcześnie umiał sobie pozyskać wziętość, a nawet sławę. W chwili, gdy miał trzydzieści dwa lata, uchodził za współzawodnika Dupenów, Odilon Barrotów i Chaix d’Est-Ange’ow; zresztą daleko był mniej od nich zamożny. Od tego jednak czasu ten liberalista z niechęcią stawał w obronie swych współwyznawców, a głośne męczeństwa jakiego Pawła-Ludwika lub Berangera nie wzruszały go wcale: obojętnie, a nawet z pogardą na nie patrzył. Wypadki w izbie, agitacje uliczne, głuche zapowiedzi przyszłych rozruchów, nie podobały mu się. Z całej rewolucji nigdy, nic i nikogo nie kochał po za jej pogromcą — Napoleonem. Ministrowie, z «Trzech chwał» zrodzeni, stanowili moc i rząd: rozkazem wielkorządey Ludwika-Filipa Brutus Besnard został zaliczony do trybunału Sekwany.
Odtąd szybkim krokiem posuwał się coraz wyżej; po kilku latach nosił już czarną togę, później szkarłatne szaty, nareszcie gronostaje: był niezmęczonym nigdy prokuratorem, zawsze pracującym. Prawnik wytrawny, mówca świetny, poważny i na zbyteczne wyrazy skąpy, znany z niezależnego charakteru, Brutus Besnard był niebezpiecznym oskarżycielem. W tym synu księdza z czasów konwencji jednoczyły się dwa charaktery: terorysta i inkwizytor. Teraz był on katolikiem fanatycznym, a nieprzyjaciół Pana Boga uważał za swych nieprzyjaciół osobistych. Być może, że syn chciał odpokutować za ateizm swego ojca; być może, że w ten sposób (miał przynajmniej nadzieję) pomagał biednej duszy, cierpiącej w czyscu. Bezwzględny, ilekroć rzecz dotyczyła słabości innych ludzi, gdyż nie znał, co to jest słabość, człowiek ten nosił w piersiach serce, jakie posiadać musiał nóż tej gilotyny, którą pewnego dnia na posiedzeniu sądowem nazwał: «ostatnią moralnością Francji»!... Wynagrodzenie winnego — mawiał chętnie — to wyrok jego sędziego!...