Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

twój nosić będzie miano: Goritz dla jednego, święta Helena dla drugiego! Patiens quia aeternus... A my, panowie, czyśmy rzeczywiście byli sprawiedliwością? Nie! W zamieszaniu drugiego grudnia cośmy za użytek zrobili ze zwycięztwa? Jakież okropne nadużycie siły! Niegodni zwycięzcy, czyśmy wieczorem w dniu bitwy nie dobijali zwyciężonych? Czy przypominacie sobie panowie tyle dekretów na wygnanie, tyle ofiar...
— Przypomnij pan sobie własne swoje czyny! — odezwał się jakiś głos gwałtownie.
Pan minister stanu wstał: twarz jego gorzała ze złości. Dwaj ci ludzie spojrzeli sobie w oczy. Nareszcie hrabia Brutus schylił głowę i cichym głosem mówił dalej:
— Moje czyny?... Masz pan słuszność, przypominam je sobie... przypominałem je sobie i pamiętałem zawsze! Od siedmiu lat wiem aż nadto dobrze, czem jest jeden wyrzut sumienia!
Pan minister przyjął groźną postawę:
— Skoro się ma takie wyrzuty, chowa się je w ukryciu!
Teraz hrabia Brutus wyprostował się i mocnym głosem zawołał:
— Żądasz pan mojej dymisji, panie ministrze?... Nie będziesz jej pan posiadał. Możesz mnie pan złożyć z urzędu, jeśli pan będziesz śmiał!... Przedtem jednak jeszcze jedno słowo! Niegdyś, w tej samej radzie, pewien dumny i z pośród wielu szlachetny człowiek, drugi Portalis, był ztąd wypędzony jednym gestem wielkiego cesarza: «Precz ztąd, wychodź pan!» I człowiek ten opuścił tę salę: schylił głowę pod ręką, która nosiła sztandar Arcole!... Ale ja z pod wymysłu, który tylko pańskie usta wyrzuciły, podnoszę głowę i pozostaję! Pozostaję, bo chcę zginąć tylko na stanowisku, pod ciosem, który mnie uderzy w czasie walki... ażebym mógł wołać do was, moi koledzy: Oddalcie ich prawo! Prawo to jest ohydne! Odepchnijcie je, bo ono jest zgubą!