Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ten ostatni frazes, wyjęty z jakiegoś romansu, tak dziwnym tonem wymówił nieznajomy, że Besnard zadrżał... Zwiastun spokoju serca!... Któż był tym dziwnym człowiekiem, który znał tajemnice jego serca?... Besnard oburzony, zdziwiony, rozczulony nawet, nie mógł się oprzeć pokusie: wyciągnął rękę po pudełko.
— Żartów, wiedz o tem, nie znoszę — odezwał się wice-hrabia, i zwykłem laską odpędzać dowcipnisiów... Daj!
— Nieznajomy podał mu pakiet. Besnard schwytał go i stanąwszy pod latarnią, zaczął rozwiązywać. Po rozerwaniu papieru oczom jego ukazało się bardzo ładne drewniane pudełko, starannie opieczętowane. Besnard zerwał pieczęcie, otworzył pudełko i krzyknął...
Na dnie pudełka leżał zeschły już prawie bukiecik róż dzikich...
Przyglądał się kwiatom i usiłował zrozumieć ich znaczenie... Dzika róża! kwiat dziki! Kwiat, którym lubiła się ozdabiać «ta kobieta»! Emblemat jej imienia!... Pretekst taki dobry, jak każdy inny, nic więcej!
Przed oczyma zakochanego dziki kwiat wywołał śliczne obrazy: w tak blizkiej, a tak jednak dalekiej przeszłości widział park Sassevilski, mroczny cień jego starych drzew, wysoki mur, przyodziany w strój ślicznej zieloności, krzak róży, a na nim kilka tych przepysznych kwiatków, więdniejących pod uderzeniami wiatrów jesiennych... A na tem tle widział w oświetleniu wieczornem, wśród mgły różowej, postać ukochanej; podeszła do krzaku, zerwała róże, złożyła na nich pocałunek i, oddając je kochankowi, te wyrzekła słowa: «Weź te kwiatki; twoja Rozyna nosi ich imię i jak one, dziką jest jej dusza... W chwilach smutku, biedny przyjacielu, jeśliby ci sądzono poznać boleść i cierpienie, spójrz na nie, a gdy będziesz sądził, że już nie kochasz, one ci jeszcze kochać rozkażą...» O, bądź przeklętą pamięci zdradzieckich przysiąg!... Bądź przeklęty niegodny pocałunku zdradnej miłości!...