Strona:Asnyk Adam - Pisma 03. Wydanie nowe zupełne.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
W LOŻY.


Kiedy się na was zdaleka patrzę
Z okna mojego poddasza,
Myślę, że jestem w loży w teatrze,
Lecz sztuka nudzi mnie wasza.

Muszę się dziwić, że scena świata
Takich ma nędznych aktorów,
Że gdzieś przepadły dawne dramata,
Tęczowych pełne kolorów.

Widzę, że artyzm w życiu upada,
Że zamiast sztuki klasycznej,
Ciągnie się farsa nędzna i blada,
Godna gawiedzi ulicznej.

Pierwszych kochanków niema na scenie,
Ci są dziś anachronizmem,
Młodość straciła swoje płomienie
I żyje modnym cynizmem.