Strona:Asnyk Adam - Pisma 03. Wydanie nowe zupełne.djvu/052

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    VII.


    Rzucone w przestrzeń złotych gwiazd kagańce,
    Te wirujących światów zbiorowiska,
    Skupione bytów chwilowych ogniska,
    Ten cały ogrom, za którego krańce

    Nie możem sięgnąć przygodni mieszkańce,
    Z nieskończoności toni bez nazwiska
    Wzniósł się podobny wirującej bańce,
    Która na fali tęczuje i pryska.

    Niesie go z sobą ta nieznana fala,
    Co poza bytem będąc, byt okala,
    I wszystko z łona swego wyprowadza,

    I nowe słońca w przestrzeniach zapala,
    Gdy nią poruszy kierująca władza,
    Co byt na głębiach nicestwa osadza.