Strona:Artur Oppman - Pieśni o sławie.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Odrazu poznać upodobania,
Co już od mała w dziecku widnieją;
Ten smętne oczy ręką zasłania
I wiąże rymy barwną koleją;
Ów kreśli piórem najświeższe sprawy,
Lub trafny portret: ot, Francuz stary!
Niech żyje przyjaźń od szkolnej ławy!
Niech żyją nasze dawne wagary!

Więc jeden kiedyś będzie artystą,
Wieniec poety drugiego czeka, —
Ach, któż odgadnie tę przyszłość mglistą,
Co dla dzieciaków taka daleka!
Czy pójdą w życie w promieniach sławy,
Czy — prości duchem — po ścieżce szaréj? —
Niech żyje przyjaźń od szkolnej ławy!
Niech żyją nasze dawne wagary!

Nadeszła wiosna! wabi i nęci!
Podaje pełną uciechy czarę!
Ech, gdy się cały kurs ma w pamięci,
Można opuścić dni szkolnych parę!
Czyż to lenistwo? Boże łaskawy!
Czyż to rozpusta? Nikt nie da wiary! —
Niech żyje przyjaźń od szkolnej ławy!
Niech żyją nasze dawne wagary!