Strona:Artur Oppman - Pieśni o sławie.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Klęknij! I skronią uderz Mu w pokłonie
On ci to bowiem duchy te odklina,
A większe są ich zwycięstwa po zgonie,
Niźli za życia, gdy biła godzina!
Jego dziś idzie zorza — i zapłonie!
I On się sercom ludu przypomina;
Więc Mu, Warszawo, daj nagrodę zgonu,
Ty, któraś sercem jest — Wielkiego dzwonu!...

Daj Mu nagrodę i dank! — ty ofiarna!
I z łez Mu żalu święty zwij różaniec...
Niech — tam daleko — kolumna cmentarna,
Nad którą złoty ducha lśni kaganiec
Zadrży... Ojczyzna idzie gospodarna
Szukać na dawnych bohaterów szaniec
Syna — i prochom na łoże tułacze
Sypie łzy swoje i kwiat... Proch zapłacze...

Cicho... Nad nami czuwa Duch królewski...
Niech milczą usta, a przemówią duchy...
Witaj, Poeto! — i czyń!...