Strona:Artur Oppman - Baśń o córce rybaka i królewnie Bałtyku.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Miłość ojca ją ukrzepia
I dziewczęciu sił dodaje,
Co jej znaczą dzikie bestje,
Kiedy ojciec schnie w więzieniu?
Nad brzeg morza prosto idzie,
Już stanęła ponad tonią,
Przeżegnała się pobożnie
I buch! w siwe, mętne fale.
Zakołysał się wnet Bałtyk,
Toń się morska otworzyła
I dziewczynka na dno spada,
Jak rzucony ciężki kamień.
Już na piasku żółtym stoi,
Co Bałtyku dno wyścieła,
Patrzy — wdali pałac błyszczy,
Piękny pałac bursztynowy.
Więc w tę stronę biegnie Zorza,
Aby dostać się czem prędzej
Do drogiego swego tatki,
Co w więzieniu ginie marnie.
Przed pałacem stoją straże:
Dwa ogromne wieloryby,
Srogie dzierżą halabardy,
A u boków mają miecze.