Strona:Artur Oppman - Baśń o córce rybaka i królewnie Bałtyku.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sklep niebiosów taki jasny,
Wielkiem słońcem ozłocony,
Ni obłoczka nie dopatrzy
Najbystrzejsze nawet oko.
Zorza, płynąc, ciągle duma,
Co też z ojcem stać się mogło
I żal serce jej rozpiera,
Bo kochała swego tatkę
Ponad własne swoje życie.
Więc też w duchu poprzysięgła,
Że nie wróci do mateczki,
Póki ojca nie odnajdzie.
A tymczasem na błękicie
Mała chmurka się zjawiła,
Tak maleńka, jak chusteczka;
Ale w oczach ona rośnie;
Ciągle rośnie i ciemnieje;
To zapowiedź srogiej burzy.
Zorza znała się wybornie
Na zwiastunce tej ponurej.
Więc ją zdjęła trwoga nagle
Nie o siebie, lecz o tatkę,
Któżby bowiem go odszukał,
Gdyby ona utonęła?