Strona:Artur Oppman-O Jasiu dręczycielu.pdf/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


O Cesi, co ssała paluszek i o krawcu z nożycami.


Była jedna Cesia mała,
Co paluszek ciągle ssała,
I choć miała piąty rok,
Jak niemowlę, wciąż: cmok! cmok!
Mówi mama: „Brzydka wada!
Ssać paluszka nie wypada!
Moja Cesiu, nie martw mnie,
Bo zobaczysz, będzie źle!
Przyjdzie krawiec zły okrutnie,
I paluszki Cesi utnie...
Ach! już nikt by ich nie zszył,
Toż dopiero płacz by był!”
Ale Cesia myśli sobie:
„Ej, toć złego nic nie robię!
Mama tylko straszy mnie,
Skądby krawiec wziął tu się?
Gdzieżto zresztą krawców znają,
Co paluszki obcinają?
O tem, choć mam piąty rok,
Nie słyszałam — i znów: „cmok!”
Raz, na miasto idąc mama,
Rzekła: „Cesiu! będziesz sama,
Grzeczną bądź! przyniosę gruszek,
A pamiętaj!... wiesz?... paluszek!”
Ledwo się zamknęły drzwi,
Cesia mówi: „Ej co mi!
Possię trochę... tak ... troszeczkę,”
Raz jedyny, przez chwileczkę...
I paluszek w buzię chlup.
Wtem ktoś biegnie: tup, tup tup!
Wpada krawiec, strasznie zły,
„Palec — woła — utnę ci!”
Zdjął okropny Cesię strach!
Słyszy groźne: szach! szach! szach!