Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ileż pan płaci jednej duszy za sapanie? — spytał pan Szyszkowski.
Obaj spojrzeli ze zdziwieniem, wreszcie ekonom bąknął:
— O co wielmożny pan pyta?
— Toż gadam po polsku: ile bierze na dzień dziewka za sapanie buraków?
— Hm... alboż wiem?.. U nas niema tego zwyczaju...
— Ot, głupstwo... — i odwrócił się, rozglądając się po rzędach buraków, jednak w tej odległości, że słyszał rozmawiających.
— Przepraszam, że się nie przedstawiłem... jestem Ziębowski...
— A ja Marciński — odrzekł z ukłonem.
Uścisnęli sobie ręce.
— Pan Szyszkowski dobro-