Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ot, gadaj po prostu, że meszuresowi szepnąłeś, to i uwierzę... a zajazd dobry? co?
— Całego majątku dwie ciupki, trudno noc przepędzić.
— Nu, ja się wywczasował dobrze, tak pojedziemy na oględziny.
Po śniadaniu pani Bielska była tak uprzejma, że dała własne konie do objazdu i furmana znającego grunta dworskie.
Wygodny resorowy wózek, zaprzężony parą mierzynów w krakowskich chomątach, zajechał przed ganek.
— Ot, duszko, wieź mnie naprzód do lasu — mówił pan Szyszkowski, siadając — lubię czasem zapolować z dobrą kompanią.
— A wskazuj grunta i zasiewy