Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gor wojskowy. Tak musi być, i koniec.
— U nas na roli praca ciężka — westchnęła pani Bielska.
— Bo każdy u was gospodaruje bez kapitału, nu i mędrkuje, tak i przemędrkuje wszystko, a potem płacz. Żal mi was; cóż robić?... nie przemienisz świata, choćbyś świętym był — kończył z westchnieniem współczucia.
Przy czarnej kawie odezwała się panna Zofia:
— Nie widziałam dziś w czwórce pana mego faworyta, szpaka?
— Zakulał coś, ale ja przezorny i u mnie w stajni zawsze stoi para luźnych koni.
— Musi pana drogo kosztować utrzymanie koni w mieście — dorzuciła pani Bielska.