Strona:Artur Conan Doyle-Groźny cień.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czy, któreśmy czynili teraz ze swobodą, — że przemawiając do niego lekko schylał głowę i na każdym kroku starał się mu okazać oznaki pełnego czci szacunku.
Nieraz probowałem wyciągnąć coś na ów temat z majora, lecz trzymał się ostro i zawsze odchodziłem z jednakowym kwitkiem.
Horscroft całe owe lato spędził z nami, jesienią dopiero jął zbierać się do Edymburga, na zimowy semestr, obiecując sobie pracować gorliwie, tak, by módz otrzymać dyplom już na wiosnę. Na święta Bożego Narodzenia miał do nas przyjechać.
Pomiędzy nim i Edie odbyło się więc serdeczne, uroczyste pożegnanie.
Mieli się pobrać z chwilą, w której Jim’owi wolno będzie leczyć.
Nie widziałem nigdy mężczyzny, okazującego kobiecie więcej niż on przywiązania, ubóstwiał poprostu narzeczoną, — Edie ze swej strony przywiązała się do niego także, — na swój sposób, — i rzeczywiście, trudnoby jej było znaleźć piękniejszego i bardziej pociągającego człowieka, choćby nawet zeszła całą Szkocyę.
A jednak, skoro tylko Jim poruszał kwestyę blizkiego małżeństwa, na ustach Edie nikł uśmiech i ustępował miejsca brzydkiemu skrzywieniu, ja zaś, jako doświadczony, czytałem wtedy z jej twarzy, jak z otwartej księgi. Oto myślała sobie, iż wszystkie śmiałe rojenia ustąpić muszą nieugiętym następstwom pierwszego, zbyt pochopnego