Strona:Artur Conan Doyle-Groźny cień.djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się wszystkiego, on, i jego poplecznicy, szzczęśliwie już przysięgli wierność Ludwikowi XVIII-mu!
— A cesarz? — pytałem niespokojnie. — Czy mu zapomną tego, co uczynił?
— Podobno mają wysłać go na wyspę Elbę, stamtąd nie będzie mógł szkodzić! — objaśniał major gorączkowo. — Ale cały sztab, oficerowie! Nie wszyscy wywiną się tak małym kosztem! W okresie tych lat dwudziestu, popełniono czyny, które nie zostały zapomniane, tu i owdzie znajdą się stare rachunki. Jednakże grunt — pokój! Nieodwołalny pokój!
I jął znowu uroczyście poruszać się w około ognia, z nierozłącznym garnkiem w ręku, niby kapłan starożytny, czczący wielkie święto.
Krótkośmy bawili u majora.
Śpieszyło nma się na nasze wybrzeże, jaknajprędzej podzielić się radosną wieścią, w drodze mówiliśmy o tem ciągle, a więcej jeszcze o tem, co w skutku stać się może.
Jednak na ten temat niewieleśmy mogli powiedzieć.
Jim uprzytomniał sobie więcej, ja nic prawie, zawsze przecież doszliśmy do wniosku, że wygórowane ceny na niektóre artykuły, spadną, że do kraju powrócą całe zastępy naszych dzielnych zuchów, że okręty zaczną bezpiecznie krążyć po angielskich wodach, że zniszczymy wszystkie sygnały, wzniesione na zagrożonym brzegu, bo odtąd już nie będzie jedynego, któregośmy się mogli lękać, wroga.