Strona:Arthur Conan-Doyle - Znamię czterech.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uciec przed nią za jakąbądź cenę, przy pomocy bodaj sztucznych środków, gdy mi nie dopisują naturalne.
Chciałem coś na to odpowiedzieć, gdy zapukano do drzwi. Weszła nasza gospodyni z listem na tacy.
— Jakaś panienka chce się z panem widzieć — rzekła do mojego towarzysza.
— Miss Marya Morston — odczytał z biletu. — To nazwisko jest mi obce — dodał po chwili namysłu. — Proszę tę młodą osobę tutaj wprowadzić. Nie odchodź, doktorze. Wolę, żebyś został.