Strona:Antychryst.djvu/397

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ezopek był klasykiem, średniowieczczyzna wydała mu się barbarzyństwem. Natomiast naśladownictwa antyków w kształtach prawidłowych, prostolinijnych, do jakich oko jego przywykło w Petersburgu, zachwycało go szczególniej.
Florencya nie podobała mu się.
— Domów ozdobnych z proporcyami należytemi nie wiele w niej znaleźć; wszystkie domy we Florencyi staroświeckie bardzo, ale budowane po prostu, bez architektury.
Najbardziej zachwycił go Rzym. Opowiadał o nim z tem nabożnem, prawie zabobonnem uczuciem, które wieczne miasto wzbudzało zawsze w barbarzyńcach.
— Rzym jest miasto wielkie. Dziś jeszcze widać, że za dawnych czasów jeszcze był ogromniejszy; te miejsca, na których teraz pola i łąki, były ongi w środku miasta a na tych miejscach widać jeszcze staroświeckie budowle murowane, wielkie bardzo i z niemałą sztuką budowane, ale rozwalone dzisiaj. I od gór aż do samego Rzymu widać słupy kamienne staroświeckiej budowli, a na tych słupach rury wielkie z kamienia takoż, któremi z gór płynęła do miasta świeża woda źródlana. Mianują się te słupy akwaduktami a pola zasię Campania di Roma.
Carewicz tylko przelotnie widział Rzym; teraz, kiedy o nim słyszał i przypominał sobie własne swe wrażenia, wyobrażał sobie, jakby groźny cień czegoś niewypowiedzianie ogromnego.