Strona:Antoni Piotrowski - O wilcku.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zrazu go zemgliło, zaś pote odecniło go i myśli:
„Cyk zjod barana, cyk nie zjod?...
Ba i chebak nie zjod, bo me ścisko na wnętrzu i bebechy we mnie grają, kieby stare gęśle“.
Na nic tako sprawa — no i poseł znowu ku Panu Bogu i pado:
— Panie Boze, Panie Boze, stworzyłeś mie, aleś mi zodnego wiktu nie przeznacył.
Durniu! przepytujem, bedzies sie swędał cięgem?
Dopiro wilcek pado: było tak a tak.


Pan Bóg se pogładził brodę i pado:
— Ano kie tak, to idź tam pod regle, tam sie pasie kobyła, to se jom sjidz.
Idzie wilcek popod regle do ty kobyły i pado:
— Kobyło, kobyło, jus na cie przysła ostatnio godzina, bo cie sjem! —
Kobyła przestała scypać trowe i pado:
— Jakimze prawem mos mie jeść!? —
— Boskem prawem, bo takie wysło przykozanie.
— A no kie tak, to trudno, ino żeby moje ocy tego nie widziały, to jak mnie będzies jod, nie napo-