Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panowie — zawołał Tworkowski, zawsze przezorny, stary bywalec więzienny — jutro rano, najpóźniej o szóstej, będzie rewizja we wszystkich kamerach. Noże, brzytwy — co kto ma — czuj duch!
Nieprędko się zasnęło, a niejeden we śnie widział Bąka, bujającego swobodnie po morzach i stepach.
Wkrótce po godzinie szóstej drzwi naszej celi się otworzyły — zbudziło nas hałaśliwe wejście kilkunastu osób, w czem zarządzający, runt, ośmiu żołnierzy z podoficerem i czterech żandarmów.
Rozkazano nam wstać natychmiast z „kojek“, przybrać się jakkolwiek i zgromadzić się w jednym punkcie koło okna.
Zaczęła się rewizja. Badano kuferki, walizy, tłumoki; podnoszono i przetrząsano sienniki, zaglądano w kąty, w buty, w piec, pod łóżka, pod wieszadła. Jeden z naszych towarzyszy, który niedawno wyszedł z wojska, za jedyny kostjum miał, prócz spodni — płaszcz żołnierski z guzikami cywilnemi; płaszcz ten służył mu również za kołdrę; przedmiot ten został mu skonfiskowany. Mordce wzięto jego krawieckie nożyce, staremu Z. skonfiskowano paszport, a Greczowi, który trochę rysował i miał całą tekę szkiców, jak kazamaty, podwórzec, wały z wartownikami i t. d. — aresztowano wszystkie owe arcydzieła.
Jak nam później tajemniczo, szeptem mówił Grisza:
— Znaleźli u jednego plan fortecy.
Owego dnia Grisza poszedł po „wypiskę“ do miasta. „Wypiska“ jest to spis przedmiotów, które są