Strona:Antoni Lange - Dywan wschodni.djvu/249

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    Czemuż dni życia w kwiat mu się nie splotą?
    Świat cały przy nim godny był pogardy,
    Stał, jak śród krzewin stoi cyprys hardy.

    Już mi nie zjawił się martwy ni żywy,
    Odkąd wpadł w kleszcze zbójców krokodyli!
    O, ta postawa! Ta moc! Nieszczęśliwy...
    Osaczyli go, przebili, zdusili.
    Ja, co mi serce podbił książę tkliwy,
    Drżałem z rozpaczy jak liść, co się chyli.
    Serce by pękło mi, lecz pilnie słucha —
    Rad, które dał mi dla ochrony ducha.

    Rzekł mi: Gdy księgę tę napiszesz całą,
    Królom ją Persyi chciej złożyć u tronu.
    Serce me szczęściem od tych słów zadrżało
    I dusza była radosna do skonu.
    Więc, Królu Królów strojny wieczną chwałą,
    Który nadajesz hart ludzkiemu łonu —
    O władco świata i koron potęgi,
    Boże, w Twe imię zaczynam te księgi!

    (A. Lange).