Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Orlica.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przejeżdżając przez duże wsie, widzieli formujące się wojska powstańcze. Zdziwiła ich duża ilość cudzoziemców i muzułmanów z innych krajów. Byli oni instruktorami, nauczycielami Kabilów i wprawiali górali Riffa do wojny z Europejczykami.
Szorf ben Ihudi zostawiał w różnych miejscach, gdzie były większe zgromadzenia powstańcze, jakieś listy i jechał dalej, tajemniczy i milczący.
Ras domyślał się, że marabut przewoził i dostarczał listy od wodzów niepodległych, lub niezadowolonych z sułtana szczepów z francuskiego Marokka do Abd-el-Krima, lecz milczał i nawet rad był w głębi duszy, że coś się robi przeciwko „rumani“, którzy rękoma kaida Glaui złamali jego życie i rozłączyli z ukochaną kobietą.
Wreszcie wszystkie listy zostały doręczone i marabut szybko posuwać się zaczął na południe ku granicy francuskiej. Szorf ben Ihudi jechał, kierując się znakami jednej ze swoich tabliczek, aż trafili do wąskiego i głębokiego jaru z kilku czarnemi czeluściami grot w jego spadkach. Tu śród zwałów skalnych podróżnicy rozbili swój namiot i zaczęli poszukiwania.
Marabut z Rasem przetrząsnęli wszystkie jaskinie, aż w jednej znaleźli znaki, podobne do tych, które były wyrznięte na tabliczce. Tu zaczęli dziobać ziemię kilofami i ciąć swemu rydlami, aż doszli do innej groty, widocznie niegdyś rękoma ludzkiemi umyślnie zasypanej ziemią, gliną i drobnemi odpadkami skał. W jaskini tej, dokąd długo a bezskutecznie starali się przedostać, bo nie mogli w niej narazie oddychać i pracować, gdyż świece w latarkach gasły, znaleźli znaczny skarb. Był to dość duży gliniany dzban z kartagińskiemi znakami i rysunkami, do połowy napełniony złotym proszkiem. Poszukiwacze wynieśli z jaskini także dwie kamien-