Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gazowej, która byłaby niepalna i elastyczna jak guma, aby papa papierowa, pokryta tą masą, była doskonałym i tanim materjałem do pokrywania dachów budynków i dla izolacji rur wodociągowych, kanalizacyjnych i parowych.
Pracowałem ciężko przez miesiąc i wreszcie otrzymałem żądany produkt, który nazwałem „Aflamit” przez wzgląd na jego niepalność.
Pamiętam, że powróciłem do swego mieszkania, spokojny i szczęśliwy, gdyż wiedziałem, iż dostanę od fabryki 5.000 rubli i 10% od produkcji, oprócz stałej pensji. Poszedłem do teatru na operę. Kładąc się spać, marzyłem, jak nazajutrz przedstawię właścicielowi swój wynalazek i powiem sobie, że wyszedłem znowu na prostą i pewną drogę.
Z rana po śniadaniu przyszedłem do laboratorjum, aby zabrać swoje notatki, raport, kosztorys i próbki, lecz spotkała mnie klęska. Prawdziwa klęska!
Zamek w biurku był wyłamany i wszystkie notatki znikły. Pobiegłem do biura fabrycznego. Powiedziano mi, że właściciel jeszcze wczoraj wieczorem wyjechał do Petersburga.
Pozostawało tylko czekać na jego powrót. Trwało to cały tydzień, aż wreszcie zjawił się. Gdy opowiedziałem mu o wypadku z moim wynalazkiem, uśmiechnął się chytrze i oznajmił, że jestem nieostrożny i naiwny. Z jego miny zrozumiałem odrazu, że on sam nie był ani nieostrożny ani naiwny, i że to on właśnie ograbił mnie.
Powiedziałem mu to wręcz.
Nie obraził się. Uśmiechając się triumfująco, powiedział:
— Pan na to nie ma dowodów. „Aflamit” zaś już