Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzieścia lat, on nie wiedział i nie chciał wiedzieć tego? On nie znał bolu, nie miał o nim pojęcia, ale sumienie, równie nie wyrozumiałe i ordynarne, jak Nikita, tak mu dokuczało, że stygł od stóp do głowy. Skończył, chciał krzyknąć na cały głos i biedz czemprędzej, aby zabić Nikitę, potem Hobotowa, nadzorcę i felczera, po nich zaś i siebie samego, ale z piersi nie wydobył już najlżejszego dźwięku, nogi odmówiły mu posłuszeństwa; dusząc się, począł szarpać kaftan i koszule, porwał je na kawały i bez przytomności upadł na łóżko.


XIX.


Nazajutrz silnie bolała go głowa, miał straszny szum w uszach i w ogóle czuł się niezdrów. Pamiętał wszystko, co było zaszło, ale się tego nie wstydził. Był rzeczywiście bez energii, bał się nawet księżyca, szczerze wypowiadał uczucia i myśli, których dawniej nie miewał zupełnie. Naprzykład myśli o niezadowoleniu filozofujących malców. Teraz było mu wszystko jedno.
Nie jadł, nie pił, leżał nieruchomo i milczał.
»Wszystko mi jedno — myślał, gdy go o co pytali. — Nie będę odpowiadał... Wszystko mi jedno«.
Po obiedzie przyszedł Michał Aweryanin i przyniósł ćwiartkę herbaty i funt marmelady. Przychodziła i Darjuszka i stawała przy łóżku z wyrazem niemej boleści na twarzy. Odwiedził go też i Hobotow. Przyniósł flaszeczkę z bromem i nakazał Nikicie okadzić czemkolwiek pawilon.
Przed wieczorem umarł Andrzej Efimycz na atak apopleksyi. Z początku miał tylko dreszcze i duszność; potem uczuł jakby coś obrzydliwego przenikało całe jego ciało, poczynając od palców, potem od żołądka do głowy i zalało mu nakoniec oczy i uszy. Pociemniało mu w oczach. Andrzej Efimycz zrozumiał, że nadszedł