Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czytuję teraz bardzo dużo — mówiła pokazując mi książki, które idąc do mnie wzięła z miejskiej czytelni. — Dzięki twojej żonie i Włodzimierzowi obudziło się we mnie samopoczucie. Zbawili mnie, zrobili to, że czuję się człowiekiem. Przedtem nie sypiałem po nocach, dręczona różnymi kłopotami: »ach, jakże dużo cukru wyszło u nas przez tydzień! ach, żeby nie przesolili ogórków!« Teraz również nie sypiam, ale już myślę o czem innem. Męczę się tem, że tak głupio i małostkowo przeszła połowa mego życia. Pogardzam moją przeszłością, wstydzę się jej, a ojca uważam teraz za największego wroga. O, jakże wdzięczną jestem twojej żonie! A Włodzimierz? Jakiż to cudowny człowiek! Oni oboje otworzyli mi oczy.
— To niedobrze, że ty nie śpisz w nocy — rzekłem.
— Czy myślisz, że jestem chora? Ale gdzież tam. Włodzimierz badał mnie i orzekł, że jestem zupełnie zdrowa. Ale nie o zdrowie tu idzie, ono mniejszej wagi... Powiedz: czy ja mam słuszność?
Potrzebowała moralnego wsparcia — to było widoczne. Masza wyjechała, doktór Błagowo był w Petersburgu i w całem mieście nie miała nikogo prócz mnie, ktoby jej mógł powiedzieć, że ma słuszność. Patrzyła mi bystro w oczy, starając się odgadnąć moje myśli, a jeśli się przy niej zamyślałem lub milczałem, brała to na swój rachunek i stawała się smutną. Trzeba było ciągle mieć się na baczności i gdy mnie zapytywała, czy ma słuszność, odpowiadałem jej czemprędzej, że tak i że mam dla niej głęboki szacunek.
— Wiesz? U Ażoginych dali mi rolę — mówiła dalej. — Chcę grać na scenie. Chcę żyć, jednem słowem chcę pić z pełnego kielicha. Nie mam coprawda najmniejszego talentu i cała rola składa się z dziesięciu wierszy, ale wszystko to jest o wiele wyższe i szlachetniejsze, jak rozlewanie herbaty po pięć razy na dzień