Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

współczując jej boleści. Bywały nieraz takie dni, że zdawało się, że ci ludzie żyją gorzej od bydląt, ciężko było żyć z nimi; ordynarni, nieuczciwi, brudni, nietrzeźwi, żyją w niezgodzie, kłócą się bezustannie, bo nie szanują się wzajemnie, boją się i podejrzywają jeden drugiego. Kto utrzymuje karczmę i upija ludzi? Chłop. Kto traci i przepija gminne, szkolne i cerkiewne pieniądze? Chłop. Kto okradł sąsiada, podpalił, fałszywie przysiągł w sądzie za marną butelkę wódki? Kto na zebraniach gminnych pierwszy przemawia przeciw chłopom? Chłop. Tak, straszne jest życie z nimi, ale bądź co bądź przecież to ludzie, oni cierpią i płaczą jak ludzie, i niema w ich życiu nic takiego, czego by wyrozumieć nie można. Ciężka praca, po której boli całe ciało, srogie zimy, nędzne urodzaje, ciasnota, a pomocy niema i znikąd spodziewać się jej nie można. Bogatsi i silniejsi pomódz nie mogą, bo są sami ordynarni, nieuczciwi, nie trzeźwi i sami kłócą się między sobą w straszny sposób; najniższy urzędniczyna obchodzi się z chłopami, jak z włóczęgami, nawet wójtom i starostom mówi »ty« i zdaje mu się, że ma do tego prawo. Zresztą czy może być jakakolwiek pomoc, lub dobry przykład od ludzi, chciwych na zysk, niemoralnych, leniwych, którzy przyjeżdżają tylko po to, aby znieważyć, obedrzeć, przestraszyć. Olga przypomniała sobie jak żałosny wyraz twarzy mieli starzy, kiedy w zimie karano Kirjaka rózgami... I teraz żal jej było wszystkich tych ludzi i całą drogę oglądała się na chaty.
Odprowadziwszy je kawał drogi, Marya pożegnała się, potem upadła na kolana i zawołała rzucając się twarzą na ziemię:
— I znów sama zostałam, oj biedna moja głowa, biedna ja nieszczęśliwa...
I tak długo jeszcze mówiła, długo jeszcze Olga i Sasza widziały, jak klęcząc ciągle się komuś kłaniała,