Strona:Anton Czechow - Śmierć urzędnika.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
W RAZURZE

Poranek. Niema jeszcze siódmej, a razura Makara Kuzmicza Blestkina już jest otwarta. Gospodarz, dwudziestotrzechletni młody człowiek, nieumyty, zatłuszczony, ale ubrany pretensjonalnie, sprząta swój zakład. Niema właściwie co sprzątać, a jednak spocił się przy pracy. Tam ścierką wytrze, owdzie paznogciem zeskrobie albo gdzie pluskwę znajdzie i strąci ją na podłogę.
Razura — maleńka, ciasna, obskurna. Ściany z desek oklejone są tapetami, przypominającemi wyblakłą koszulę dorożkarską. Między parą zamglonych, łzawiących okien — cienkie, skrzypiące drzwi, nad niemi pozieleniały od wilgoci dzwonek, który sam przez się, bez żadnej zewnętrznej przyczyny, drga i dźwięczy chorobliwie. A jeśli kto spojrzy w lustro, wiszące na jednej ze ścian, to twarz jego odbije się w niem, powykrzywiana na wszystkie strony w najohydniejszy sposób. Przed tem lustrem strzygą i golą.
Na stoliku, tak samo nieumytym i zatłuszczonym, jak sam Makar Kuzmicz, znajduje się wszystko: grzebienie, nożyce, brzytwy, za kopiejkę fiksa-