Strona:Anton Czechow - Śmierć urzędnika.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czyż oprócz grzybów i kulebiaki niema już innych spraw na świecie?
— Tak, przed kulebiaką trzeba wypić — ciągnął dalej półgłosem sekretarz; tak się już zapalił, że jak śpiewający słowik, nie słyszał własnego głosu. — Kulebiaka musi być apetyczna, bezwstydna w całej swej nagości, żeby rodziła pokusę. Mrugniesz na nią okiem, odkraj sobie kawał i palcami nad nią strzepnij z nadmiaru uczuć. Zaczynasz jeść kulebiakę, a z niej wycieka masło, jakby łzy, nadzienie tłuste, soczyste, z jajkami, flakami, cebulą.
— Sekretarz wzniósł oczy ku górze i rozciągnął usta od ucha do ucha. Sędzia honorowy cmoknął i widocznie wyobrażając sobie kulebiakę, wykonał ruch palcami.
— Djabli wiedzą, co on plecie — mruknął okręgowy, odchodząc do drugiego okna.
— Gdy już zjadłeś dwa kawałki — trzeci należy zachować do kapuśniaku — ciągnął dalej w natchnieniu sekretarz. — Jak tylko upora się człek z kulebiaką, natychmiast, by nie przerwać apetytu, trzeba kazać podać kapuśniak... Kapuśniak musi być gorący, ognisty. Ale najlepszy jest, dobroczyńco mój, barszczyk małoruski z szyneczką i serdelkami. Podaje się do niego śmietana i świeża pietruszka z koperkiem. Dobry też jest razsolnik z flaków i młodych nerek, a jeżeli lubicie zupę, to z zup najlepsza jest jarzynowa z marchewką, szparagami, kalafjorem i inną tego rodzaju jurisprudencją.
— Doskonała rzecz — westchnął prezes, odrywając oczy od papieru, ale natychmiast się spostrzegł i jęknął: — Bój się pana Boga! W ten sposób do wieczora nie skończę!
— Nie będę, nie będę! Przepraszam! — mówił sekretarz i ciągnął dalej szeptem: — Skoro już zja-