A ty mię oddałeś!
Więc słuchaj: znam ja człeka, co nas godzien,
Co w nędzy jęczy, w nędzy ciężkiej, strasznej,
A ma jednego syna...
Milcz Rudirze!
Zaż nie wiesz, że mi Agigarta bratem?
Że mi bratankiem Sunaseppa?
A ja?
Ja tylko synem.
Dość!... Jakże go skłonię?
Jak ten haniebny układ mam rozpocząć?
Jak go pozyskam?... Ach! wszak on pamięta
Przekory nasze, wszystkie nasze złości
I krzywdy straszne, któremi bogaty!...
A nienawiścią ku nam, jego nędza
Swą chudość pasie... Ha! dzień zapisany,
Dzień ten obmierzły, w którym jego zemsta
Zejdzie i plonem krwawym nam odpłaci!
Ba! tak subtelnie głód nie rozumuje,
Gdy go nakarmisz, głuchy jego lament
Przejdzie i miejsca ustąpi milczeniu.
Skałami temi schodzi co wieczora
Do stóp barłogów zacny stryj dobrodziej,
Coś pomrukując sobie, na spoczynek.
Więc go zatrzymaj, zagadnij przyjaźniej,
Niż zwykłeś czynić – a handelek składny
Wszczynaj pomału i wahaj się długo,