Strona:Andrzej Kijowski - Listopadowy wieczór.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

panów Spiegelberga — gdybyście siedli i jakąś książkę czy almanach, czy coś w tym rodzaju nagryzmolili i recenzję pisywali dla zarobku, jak to teraz modne...”
Myślę, że kiedy Zbójców Schillera grywano na scenach mieszczańskich i dworskich teatrów w XIX wieku (po kilkunastu latach skandalu sztuka weszła do żelaznego akademickiego repertuaru), mało kto chyba zwrócił uwagę na tę propozycję przyszłego zbója. O jakim on tam almanachu plecie... Wszyscy czekają na zbójeckie tyrady Spiegelberga albo na wielki wybuch wściekłości Moora, który światu całemu wypowie wojnę, zarówno zbrojną, jak metafizyczną. Dzisiaj natomiast bardzo znacząco brzmi taka alternatywa: założymy bandę zbójecką albo redakcję pisma literackiego. Przez cały XIX i przez tę połowę XX wieku, którą mamy za sobą, zbierali się młodzi ludzie i powiadali sobie: wypowiemy wojnę gustom, obyczajom, prawom, i z tym programem zakładali pismo literackie, grupę artystyczną, związek rewolucyjny albo partię polityczną. Przez cały XIX wiek i połowę XX wieku tak powstawały wszystkie prądy literackie i wszystkie ruchy społeczne. Tylko że Zbójcy Schillera byli pierwszą taką bandą, pierwszą taką „redakcją”, pierwszą taką partią młodzieży upominającej się o prawo do natychmiastowego zrealizowania swej własnej, młodzieńczej woli życia czynnego.
Znamy karierę, jaką ten utwór zrobił w historii literatury i w historii teatru. Do tej kariery niemało przyczyniła się narosła wokół niego legenda, utworzona — jak zwykle w takich wypadkach — przez władze. Schiller był poddanym księcia wirtemberskiego. Studiował medycynę i właśnie otrzymał dyplom, kiedy w Mannheimie odbyła się premiera Zbójców. Na wyjazd do Mannheimu trzeba było zezwolenia książęcego. Schiller uzyskał je na pierwsze przedstawienie, ale gdy chciał swoją sztukę zobaczyć po raz drugi, wymknął się chyłkiem ze swojego Stuttgartu. Kosztowało go to