Strona:Anafielas T. 3.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
87

— Czas, mówi Kiejstut, młode ptaki wprawić,
Bo gdy stare siły stracą,
Komu nieprzyjaciół dławić?
Niech oni za nas zapłacą.

Witold do wojny duszą się wyrywa,
Ledwie go wstrzymać w komnacie,
I Jagiełło jéj wyzywa.
Synów z sobą bierzmy, bracie! —

I wzięli synów; do Sambij wkraczają
Na dwoje wojska rozbite,
Otelsburg obiegli zgrają,
Palą, i boju niesyte,

Pędzą na Rudaw. Pod Rudawskim grodem
Czarne pustką stoi sioło.
Przed wrogiem przestrach szedł przodem,
Wymiótł — pustynia wokoło.

Tylko na zamku bracia się zamknęli,
Bo gród warowny na górze,
Knechtów i lud swój ściągnęli.
Błyskają zbroje na murze.

Kiejstut z Olgerdem obozem tu legli,
By wojsku wypocząć chwilę,
By zamku lepiéj ustrzegli,
I w spoczynku, swojéj sile