Strona:Anafielas T. 2.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
329

Słuchaj! jam długu zemstę w piersi chował,
Nie żebym w końcu słaby ją darował! —

Mówi, i ręce rozrywa, i bieży,
Gdzie na posłaniu dwoje dzieci leży;
One z przestrachu powtulały głowy,
I cicho płaczą; i ojca, i matki,
I swych służebnych napróżno wołają.
Wywlókł ich Trojnat z posłania za włosy,
Rzucił na ziemię i zdeptał nogami,
Rozkrwawil mieczem, aż z rozdartéj piersi
Dziecięce dusze w mękach uleciały.