Strona:Anafielas T. 1.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
120

I zemstą Bogów wyrytą na czole.
Téj nocy ludzie mogli, gdyby chcieli,
Dostać od Bogów mądrości i siły;
Lecz oni wolą przy ogniach ucztować.
I tak jest dobrze — takie przeznaczenie.

Gdy piérwsza kosa dotknie zbóż dójrzałych,
Obchodzą po wsiach wesołe zażynki
Ofiarą wielkiéj Królowej Krumine,
Która im piérwsze przyniosła nasiona.

Gdy Sillu miesiąc na niebo się wtoczy,
A w polu wszystkie roboty skończone,
Naówczas wielką dziękczynną ofiarę
Ziemiennikowi ze źwierząt składają;
Biją je, warzą, przy śpiewach wesołych
I przy modlitwach wiejskiego Wurszajta[1],
Którego na ten obrzęd uroczysty
Zpośrodka starszych na wiosce wybiorą.
Jest w Szwenta-Mesta posąg Ziemiennika,
Który co roku, kiedy z pola zbiorą,
Stary zdejmują i tłuką w kawałki,
A nowy święcą, bijąc mu ofiary.
Jest to nauką, by lat, co skonały,
Zapomnieć nieszczęść, żyć jutra nadzieją.
Może to cała szczęścia tajemnica.



  1. Kapłan wiejski.